Fasolka po bretońsku z mięsem i kiełbasą – moja ulubiona wersja

Przejdź do przepisu


Fasolka po bretońsku to takie danie, które zawsze się sprawdza. Nie potrzeba tu żadnych cudów – wystarczy trochę cierpliwości i porządne składniki. W tej wersji, od której człowiek się naprawdę naje. To taki obiad, po którym od razu robi się cieplej i człowiek ma wrażenie, że świat od razu wygląda trochę lepiej.

Dlaczego ta fasolka po bretońsku jest taka dobra?

Bo jest zrobiona po ludzku – bez cudowania, bez półek pełnych przypraw i bez dymu z boczku, który potem czuć w całym mieszkaniu przez trzy dni. Tu wszystko robi się prosto: mięso daje treść, kiełbasa trochę charakteru, a passata pomidorowa łączy to wszystko w gęsty, pyszny sos. Do tego majeranek – niby zwykła przyprawa, a bez niego to już nie to. Fasolka wychodzi tak aromatyczna, że aż trudno się powstrzymać, żeby nie spróbować prosto z garnka. I co najlepsze – zawsze się udaje. Nie trzeba być kuchennym mistrzem, wystarczy odrobina cierpliwości i apetyt.

Fasolka po bretońsku z mięsem i kiełbasą – moja ulubiona wersja
Fasolka po bretońsku z mięsem i kiełbasą – moja ulubiona wersja

Z czym podawać fasolkę po bretońsku, żeby smakowała jeszcze lepiej

Najlepiej z pajdą świeżego chleba, takiego z chrupiącą skórką, żeby można było wytrzeć nim ostatnią kroplę sosu z talerza. Do tego ogórek kiszony albo małosolny – bo coś kwaśnego zawsze się przyda do przełamania tego pomidorowego smaku. A jak zostanie trochę na drugi dzień, to nie kombinuj – odgrzej i zjedz jeszcze raz, bo wtedy dopiero jest najlepsza. Czasem mam wrażenie, że ta fasolka specjalnie potrzebuje jednej nocy, żeby nabrać mocy i smaku.

Wynik
Kliknij, aby ocenić!
[Liczba ocen: 0 Średnia: 0]

Dodaj komentarz