Witajcie kochani moi! Z tej strony Wasza Halinka. Dzisiaj pogadamy sobie o czymś tak zwyczajnym, a jednak tak ważnym w naszej kuchni – o ziemniakach, czyli o kartofelkach, jak to u nas mówią. Niby jeden taki do drugiego podobny, a prawda jest taka, że odmian mamy co niemiara i każda ma swoje humory i najlepiej pasuje do czego innego. Sama przez te lata nie raz się przekonałam, że jak się źle ziemniaka dobierze, to i kluski śląskie nie takie, i frytki jakieś takie… No to siadajcie, posłuchajcie, bo Babcia Halinka Wam wszystko po kolei wytłumaczy które typy ziemniaków do czego, żebyście w sklepie czy na targu wiedzieli, co wybrać!
Rodzaje ziemniaków – jakie mamy odmiany?
To jest podstawa, kochani. Ziemniaki dzielimy na takie trzy główne typy kulinarne, oznaczone literkami:
- Typ A (sałatkowe): Te kartofelki są takie zwarte, twardawe, nawet po ugotowaniu nie rozpadają się tak łatwo. Mają mało skrobi i są takie bardziej wilgotne. Jak je dotkniecie, to skórka się tak łatwo nie ściera. I właśnie dlatego one są najlepsze do sałatek – bo się nie rozciapią i ładnie wyglądają. Dobrze się też gotują w mundurkach i na parze. Takie odmiany jak Denar, Lord, Vineta – to są nasi sałatkowi pewniacy.
- Typ B (ogólnoużytkowe): To takie nasze codzienne ziemniaczki. Nie są ani tak twarde jak te sałatkowe, ani tak mączyste jak te następne. Po ugotowaniu są takie średnio zwarte, lekko się rozgniatają, ale nie robią się z nich takie suche puree. To takie uniwersalne kartofelki – dobre i do gotowania, i do pieczenia, i na frytki też się nadadzą, choć nie będą idealnie chrupiące. Takie odmiany jak Irga, Gala, Bryza – to te najczęściej u nas na stołach goszczą.
- Typ C (mączyste): O, a te to już są inna bajka! One mają dużo skrobi, po ugotowaniu są takie sypkie, mączyste, łatwo się rozpadają i robią się z nich takie suche puree. Skórka na nich jest taka bardziej matowa i łatwo się ściera. To są nasi mistrzowie do puree, do kopytek, do knedli, do placków ziemniaczanych. Jak chcecie, żeby kluski śląskie były takie mięciutkie i „ciągnące”, to musicie sięgnąć po te mączyste. Takie odmiany jak Augusta, Bzura, Tajfun – to nasi mączyści bohaterowie.

Jak rozpoznać ziemniaki, jeśli nie znamy odmiany?
No dobrze, Halinka, ale jak ja mam w tym sklepie poznać, który to A, który B, a który C? No właśnie, nie zawsze jest to łatwe, bo nie na każdym woreczku napiszą. Ale jest kilka takich moich babcinych sposobów, na które warto zwrócić uwagę:
- Wygląd: Te sałatkowe (typ A) często są takie bardziej podłużne, gładkie, mają jasną skórkę i takie „oczka” płytsze. Te mączyste (typ C) są często bardziej okrągłe albo owalne, mają grubszą, matową skórkę i te „oczka” takie bardziej wyraźne, głębsze. A te ogólnoużytkowe (typ B) to tak gdzieś pośrodku – ani takie, ani takie.
- Dotyk: Jak weźmiecie ziemniaka do ręki, to te sałatkowe są takie bardziej twarde, zbite. Te mączyste są takie lżejsze, bardziej miękkie pod palcami.
- Informacje na opakowaniu: Czasami na woreczkach z ziemniakami piszą, do czego one są najlepsze – „do sałatek”, „do pieczenia”, „na puree”. Warto na to zerknąć. A jak jest napisany typ kulinarny (A, B, C), to już w ogóle macie sprawę ułatwioną.
- Pora roku: Wczesne ziemniaki, te takie młodziutkie, ze cienką skórką, to zazwyczaj są te sałatkowe (typ A) albo ogólnoużytkowe (typ B). One mają mniej skrobi i są delikatniejsze. Te późniejsze, jesienne, to już częściej spotkacie te mączyste (typ C).
Które ziemniaki do czego najlepsza? – czyli kuchenne zastosowania
No to teraz już wiecie, jakie typy mamy i jak je trochę rozpoznać. To teraz powiem Wam jeszcze, która odmiana do czego w kuchni najlepiej się nadaje:
- Do sałatek: Denar, Lord, Vineta, Ania – one się nie rozgotują i będą pięknie wyglądać w każdej sałatce, czy to śledziowej, jarzynowej, czy z wędzonym łososiem.
- Do gotowania w mundurkach i na parze: Też te sałatkowe (typ A) i niektóre ogólnoużytkowe (typ B), które są bardziej zwarte, np. Irga.
- Na frytki: Najlepiej te ogólnoużytkowe (typ B) o niższej zawartości skrobi, np. Gala. Nie będą takie „klapciate” i powinny być chrupiące.
- Na puree: Tu nie ma zmiłuj – tylko te mączyste (typ C)! Augusta, Bzura, Tajfun – one się rozpadną na taką idealną, puszystą masę.
- Do kopytek i knedli: Też mączyste (typ C) są niezastąpione. Dzięki nim ciasto będzie miękkie i elastyczne.
- Do placków ziemniaczanych: I znowu typ C! One mają dużo skrobi, dzięki czemu placki będą dobrze się smażyć i nie będą takie gumowate.
- Do pieczenia: Tu dobrze sprawdzają się te ogólnoużytkowe (typ B), np. Bryza. Będą takie miękkie w środku i lekko chrupiące na zewnątrz.
Kochani, mam nadzieję, że ta moja ziemniaczana opowieść trochę Wam pomogła. Pamiętajcie, że w kuchni warto eksperymentować, ale jak chcecie mieć pewność, że Wasze danie wyjdzie tak, jak trzeba, to warto sięgnąć po odpowiedni typ ziemniaka. A jak będziecie na targu czy w sklepie, to przypomnijcie sobie słowa Babci Halinki. Smacznego Wam życzę i niech Wam te kartofelki zawsze smakują!
